środa, 11 listopada 2015

Sześć

Chwilę po tym jak Gregor wszedł do swojego pokoju i położył na łóżku cały zestaw, który brał na skocznię, zadzwonił jego telefon. Pierwsza jego myśl, była taka, że Sandra znów do niego wydzwania, ale na ekranie zobaczył, że to jednak ktoś inny.
- No co tam, Morgi? Zaraz idę na próbną
- Czemu się nie chwaliłeś, że przeprosiłeś Sophię?
- Skąd wiesz? Powiedziała ci?
- Nie da się ukryć. Poważnie padłeś na kolana?
- Śmiało, nabijaj się ze mnie – udał urażonego. – Mówiła coś jeszcze?
- Czy ci wybaczy? Powiedziała tylko, że nie wie jak to będzie. Bądź dobrej myśli, pierwszy krok już zrobiłeś. Daj jej chwilę do przemyślenia.
- Okej, dzięki. Muszę już iść, na razie
- Nara
Gregor rzucił telefon na łóżko i mimo wszystko się uśmiechnął. Ten dzień był szalony. Wiedział, że musi wykorzystać swoje szczęście i na skoczni. Niedługo później razem z Diethartem wyszedł. Po drodze dołączyła do nich reszta zespołu, nigdzie jednak nie było dziewczyn. Chciałby, żeby były tam, kiedy będzie skakał, ale przecież mogły być wymęczone swoim konkursem i wcale nie zdziwiłby się, jeśli zostałyby w hotelu. Zauważył, że Michael znów miał gogle Sophii. Wiedział, że to jej, poznałby je zawsze, mimo że wiele osób miało takie same. Zapominalski Hayboeck powinien się cieszyć, że na tym świecie jest taka dobra duszyczka jak Sophia. Seria próbna poszła dobrze. Kraft był na miejscu trzecim, a Gregor na piątym. Znów piąty… Wiedział, że będzie musiał się bardziej postarać w konkursie, ale tak czy inaczej piąte miejsce nie było złe.
- Nie przeleciałeś mnie jakoś – zaśmiała się Sophia w stronę Krafta, kiedy wszyscy chłopcy podeszli do grupki austriackich skoczkiń.
- Będziesz mi to wypominała? – powiedział z udawanym oburzeniem.
- Myślę, że tak – wyszczerzyła się. – Poważnie, nie pobij mojego rekordu. Chcę się nim cieszyć chociaż jeden dzień. Jutro w mieszanym pozwalam na pobicie, ale nie dziś – pogroziła mu palcem.
- Ktoś tu jest pewny, że wystąpi – Michael pokręcił głową.
- Śmiej się, śmiej. Zaraz ci zabiorę moje gogle i będziesz miał tyle ze skakania – uderzyła go w bok i zaśmiała się.
- Przecież ja sobie tylko żartuję, a ty na pewno wystąpisz. I jutro wygramy, bo mamy ciebie. W marcu zdobędziesz Kryształową Kulę, bo jesteś najlepsza…
- Stop, stop, stop – zarechotała. – Chociaż ta Kryształowa Kula, hm… pasuje mi, oj pasuje.
- Oboje będziemy je mieć – powiedział Kraft dumnie wypinając pierś.
- No nie wątpię – powiedziała ironicznie i wywróciła oczami. - Dobra, wy idziecie na górę i pięknie skaczecie, a my tu stoimy i trzymamy za was kciuki.
               
- A w dzisiejszym konkursie indywidualnym mężczyzn na miejscu trzecim Severin Freund – wszyscy usłyszeli donośny głos w języku angielskim, kiedy Severin wchodził na najniższy stopień podium w Lillehammer. – Na miejscu drugim Rune Velta – Norweg z szerokim uśmiechem podszedł do Niemca, podał mu dłoń, a następnie stanął na swoim miejscu. – Pierwsze miejsce dla Stefana Krafta! Austria dzisiaj rządzi, ciekaw jestem co pokażą jutro – Stefan z wielkim uśmiechem podbiegł, pogratulował przeciwnikom i ustał na podium.
Kiedy odebrali swoje nagrody, po raz drugi tamtego dnia rozbrzmiał hymn Austrii.
- Udało się – w objęcia Austriaka wleciała jak piorun Sophia szczerząc się jak głupi do sera. – Czyżbyśmy wywiązali się z umowy?
- To jutro pierwsze w mieszanym – do rozmowy wciął się Hayboeck.
Wygrał Stefan, ale i reszta drużyny poradziła sobie dobrze. Gregor skończył na tym swoim piątym miejscu, które tak sobie upatrzył. Michael był ósmy, jedenasty był Diethart, Kofler siedemnasty, a Poppinger dwudziesty.
- Jesteśmy lepsze – prychnęła Chiara. – My wszystkie byłyśmy w pierwszej dziesiątce.
- Oj, daj spokój. Ich jest więcej i maja przynajmniej dobrych rywali, nie to co my – odpowiedziała Daniela z szerokim uśmiechem.

Trenerzy byli z nich zadowoleni. Każdy spisał się dobrze. Zwycięstwo Sophii i Stefana dało im nadzieję, że coś może się w końcu zmienić w skokach austriackich. Odkąd karierę zakończył Thomas nie działo się zbyt dobrze. Owszem, Stefan i Gregor radzili sobie dobrze, ale nie na tyle być mogli myśleć o Kryształowej Kuli. Trenowali ciężko, ale nie wychodziło tak jak chcieli. W każdym razie było poniżej ich oczekiwań, mniej czy więcej, ale poniżej. Teraz mogło się coś zmienić i w skokach mężczyzn jak i kobiet. Sophia dała nadzieję, bo mimo że Daniela spisywała się dobrze w poprzednich sezonach, nie była zbyt często na podium. Tym bardziej na najwyższym stopniu.
Gregor był trochę zły na siebie. Zepsuł pierwszy skok i nie mógł już go naprawić drugim. Skojarzyło mu się to trochę z sytuacją z Sophią. Zepsuł wszystko na początku, osiem lat temu. Może w życiu jest jak w skokach? Możesz się trochę poprawić, ale nie na tyle by zwyciężyć? Tylko czego on chciał, co chciał zwyciężyć? Nie mógł się zdecydować tak naprawdę. A może… skoki  nie są jak życie i w prawdziwym świecie można naprawić nawet tak wielki błąd? I jak mógł nie widzieć co zrobił jej? Pięknej, ale skrzywdzonej przez los dziewczynie?
- Zwariowałem – powiedział do siebie, ale całe szczęście w pokoju nie było nikogo, Thomas pewnie poszedł do fizjoterapeuty, żeby doprowadzić swoje ciało do normy.
Schlierenzauer postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Musiał przecież coś wykombinować. Może i propozycja Hayboecka nie była taka głupia? Tyle gdzie o tej porze miałby znaleźć kwiaciarnię. Trzynaście czerwonych róż? Pomysł na początku wydawał mu się z czapy, ale miał sens. Każda z róż miała symbolizować lata w piekle,  w którym była Sophia. Czerwony kolor miał być symbolem miłości jej matki do niej oraz krwi, która została wylana. Czy coś mogłoby być symbolem tych ośmiu lat, od kiedy to znają się, ona go nienawidzi (słusznie)? Może białe róże? Może…
- Przecież to idiotyzm – powiedział do siebie, kiedy do pokoju wpadł Diethart.
- Jaki idiotyzm? Co tak siedzisz? – spojrzał na Schlierenzauera.
- Zastanawiam się jak jeszcze przeprosić Sophię. Michi polecił mi trzynaście czerwonych róż, które miałyby symbolizować trzynaście lat Sophii w piekle, ale chciałbym dać jej coś jeszcze, jakiś symbol tych ośmiu lat.
- Serio się w to wkręciłeś.
- Zależy mi na tym, żeby mi wybaczyła. Byłem kretynem.
-Byłeś. Może przez osiem dni codziennie mów jej coś miłego co zdarzyło się w ciągu ostatnich ośmiu latach? Nie bardzo się znam.
- Może to nie jest głupi pomysł, ale nie będę jej tego mówił. Napiszę to.
- Napiszesz?
- Listy, baranie. Takie coś co kiedyś się wysyłało jak nie było telefonów i komputerów.
- Ty chcesz ją przeprosić czy poderwać? – zarechotał, a Gregor spuścił głowę. – Proszę cię, nie mów mi, że ty tam coś?
- A skąd!
- Czyli jednak? Może najpierw się z nią pogódź, a później podbijaj – znów się zaśmiał, a Gregor tylko zmierzył go lodowatym spojrzeniem.
- Będziesz się długo śmiał?
- Bo to zabawne. Ty na nią lecisz, a ona cię nienawidzi. Powiem ci coś, ale jak wydasz, że ja ci to powiedziałem to cię zamorduję.
- Nie powiem. No co?
- Sophia chce się z tobą pogodzić, ale ona chce wiedzieć, że ci na tym zależy i, że się zmieniłeś. Musisz jej pokazać, że nie przestaniesz nim ona nie wybaczy ci.
- Chce? Morgiemu mówiła, że nie wie co zrobi…
- Niby czemu mimo wszystko dała ci szansę? Bo chce wszystko ułożyć między wami – wywrócił oczami. – Poszła przed chwilą sama biegać. Leć do niej – zaśmiał się.
- O tej porze poszła biegać? Czy ona jest durna? – zdenerwował się Schlierenzauer, na co jego rozmówca tylko zachichotał. – Idę!
Nałożył na siebie dres i szybko wyszedł z hotelu, kiedy szedł w stronę, gdzie ostatnio biegał, doszło do niego, że nawet jeśli tam pójdzie i ją zobaczy to przecież nie może tak po prostu podejść i powiedzieć, że nie powinna sama być o tej porze w ciemnym parku. Jednak z drugiej strony bał się o nią, nie chciał, żeby coś jej się stało. Jedyne wyjście jakie mu pozostało to udać, że nie wiedział, że ona tam była. Najwyżej wyszedłby na idiotę, którym tak czy inaczej był.
- Sophia? – zapytał, kiedy podbiegł do niej.
- Śledzisz mnie? – spojrzała na niego podejrzliwie.
- Nie, po prostu przyszedłem pobiegać.
- Nie za późno na to? – zapytała i wyminęła go.
- Mógłbym zapytać cię o to samo.
- Nie twoje sprawa.
- Proszę, przeprosiłem cię. Co mam jeszcze zrobić? Nie chcę, żeby tak było.
- Jakoś przez osiem lat nie przeszkadzało ci to – powiedziała i spojrzała prosto w jego oczy – Nic nie powiesz? Przez osiem lat, patrząc na ciebie widziałam tamten dzień, słyszałam twoje słowa! Znienawidziłam cię za to, mimo że na początku tak strasznie chciałam cię poznać! Thomas ciągle mi o tobie opowiadał, jak świetny jesteś, jak utalentowany, przyjacielski i dojrzały... Prawda była taka, że nie miał racji. Poznałam twoja prawdziwą twarz tamtego dnia. Wyśmiałeś mnie, moje łzy. Rozpowiedziałeś wszystkim jaka to durna jestem, że sypiam z ojcem. Thomas tak naprawdę nie wie o wszystkim, nie mówiłam mu, żeby chronić twój tyłek. Teraz mam ochotę mu o tym opowiedzieć, żeby dał ci w mordę i wywalił z naszego życia. Tyle lat się łudziłam, że może pewnego dnia przyjdziesz do mnie, powiesz jak ci przykro i nie chciałeś – powiedziała, a po jej policzkach zaczęły lecieć łzy. – Później myślałam, że może nie pamiętasz… Teraz wiem, że pamiętasz, że wiesz co zrobiłeś, ale nie masz pojęcia jak to bolało, co musiałam przeżywać, kiedy inne dzieciaki patrzyły na mnie krzywo… Nigdy nie miałam przyjaciół, po części przez ciebie. Dopiero skoki to zmieniły, niestety ty i tutaj jesteś.
- Sophia – zaczął wyciągając dłoń w jej stronę, było mu głupio, do tego płakała przez niego, a on nie mógł znieść tego widoku.
- Nie dotykaj mnie!
- Wybacz mi, byłem idiotą. Nadal jestem idiotą, ale teraz przynajmniej zdaję sobie sprawę co zrobiłem nie tak. Próbowałem się dowiedzieć, pytałem Thomasa i Jaci… Nie chcieli mi nic powiedzieć. Sophia, ja cię błagam – Schlierenzauer znów upadł na kolana przed blondynką. – Nie mogę już tego znosić. Zostawmy przeszłość tam, gdzie jej miejsce i zacznijmy od nowa. Możesz mnie nawet wyzywać i obrażać, ale wybacz mi. Zrobię dla ciebie wszystko!
- Nie wydurniaj się, Schlierenzauer.
- Nie wydurniam się. Naprawdę zrobię wszystko… – powiedział patrząc na nią.
- Wszystko? – zapytała, a on tylko pokiwał głową. – Wstań i powiedz mi dlaczego zdecydowałeś się mnie przeprosić i poprosić o wybaczenie. Dlaczego przez osiem lat nawet nie zapytałeś mnie dlaczego cię nienawidzę?
Szatyn wstał i podszedł najbliżej jak tylko mógł do blondynki. Spojrzał na nią i westchnął.
- Nie wiem. Nigdy mi to nie przeszkadzało, aż… – zawiesił głos. – do niedawna.
- Co to ma znaczyć? – zapytała odsuwając się krok od swojego rozmówcy.
- Wyśmiejesz mnie – pokręcił głową.
- Nie jestem tobą
- Jakiś czas temu zrozumiałem, że… jesteś dla mnie… - zaczął spuszczając wzrok.

__________________
Ucinać w takim momencie. Ja to nie mam serca!
Schlierenzauerowe padanie na kolana powoli staje się normą. Słodki Michi właściwie też.
Pod ostatnim rozdziałem wszyscy zgodnie pokochali Stefka, no cóż... Przyznam się Wam, że w pierwszej wersji, to Diethart miał być taki, ale to chyba i nawet lepiej, że pan Kraft ma na bani. Thomasa oszczędzę. Trochę. Na razie.
Dobra, już Was zostawiam. Piszcie koniecznie co tam myślicie. Czekam na Wasze opinie. Buziaki :*
+ Takie pytanie, żeby wybadać teren. CZY SOPHIA POWINNA WYBACZYĆ GREGOROWI?

7 komentarzy:

  1. Jestem ;)
    Rzeczywiście niezbyt dobry moment wybrałaś sobie na kończenia rozdziału, ale jakoś to przeżyjemy.
    Stefan dalej może taki zostać, jemu akurat nie mam nic do zarzucenia. W przeciwieństwie do Gregora.. jak on będzie dalej kombinował, a nie weźmie się w garść i nie pokaże jej, że mu zależy to tyle z tego będzie co nic. Chociaż właśnie może ta końcowa rozmowa będzie jakaś przełomowa? Mam nadzieje, bo czuję, że powoli grunt osuwa mu się spod nóg.
    Odpowiadam na Twoje pytanie: tak, Sophia powinna wybaczyć Gregorowi ;)
    I tyle w temacie, pozdrawiam i buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. TAK! SOPHIA POWINNA WYBACZYĆ GREGOROWI!! :D Jestem wielką zwolenniczką ich "nowej" przyjaźni i "nowej" relacji. :)
    Co do tych róż... Ciągle o nich mówi i myśli, a co z czynami, panie Schlierrnzauer? No błagam! ^^ Ja chcę widzieć reakcję naszej bohaterki. ❤ A list? Pomysł genialny. Gdybym była na miejsciu panny Morgenstern to na pewno taki gest zmiękczyłby moje serce...
    Chociaż nie wiem jak jest z Sophią, bo przecież Gregor już kolejny raz padł przed nią na kolana...
    W końcu dowiedzieliśmy się, co takiego dotknęło naszą bohaterkę. Zachowanie Glegola było... chamskie, to chyba za delikatne słowo... Sam Gregor zachował się jak skończony dupek! Jakim prawem śmiał powiedzieć coś takiego? Że Sophia supia z ojcem dla przyjemności? I to jeszcze innym? Trzeba być draniem... ://
    Dlatego rozumiem Sophię i nie dziwię się, że to wszystko jest dla niej takie trudne...
    Ale rozumiem też Glegola... On żałuje. Dojrzał. Widać to, że chciałby naprawić wszystko... widać, że gdyby tylko mógł, wymazałby wszystkie te słowa sprzed lat... Jednakże to jest niemożliwe... Po prostu musi błagać Sophię o wybaczenie, a wszystko to leży właśnie w jej rękach... :)
    No, jestem ciekawa 7! ❤
    Buziaki! :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem ! :)
    I pierwsze co to tak! Sophia ma wybaczyć Gregorowi!
    I po drugie, przerywać w takim momencie :/ Zabiłabym cię, ale nie wiedziałabym co się dalej potoczy.
    Gregorowi naprawdę zależy. Jednak musi to pokazać zamiast niepotrzebnie kombinować.
    Co do końcowej mowy to może coś zmieni. Czas pokaże.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
    Buziaki :* <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się i ja :)
    Rozdział fajny, ale... wiesz ty co, nie kończy się w takich momentach. Tak, nie masz serca :D
    Ale tak na serio, Sophia musi wybaczyć Gregorowi. Ja w ogóle innej opcji nie przyjmuję. Wiadomo, nie będzie łatwo, ale... no, chociaż trzeba spróbować. Gregor to jest taka zupełna odwrotność Stefana, mam wrażenie. Za dużo kombinuje, za mało robi. Ot co! Jednak nie zmienia to faktu, że Gregorowi zależy, bo to widać i czuć. Chyba też trochę dojrzał do pewnych spraw...
    Jestem ciekawa, co dalej wykombinujesz ^^
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tak, tak, taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak! ;D
    Sophia wręcz musi mu wybaczyć. Gregor nawet na to zasłużył, przynajmniej wg mnie, bo czuje coś głębszego. Należy mu dać szansę, o, tak! :)
    Ok, na początku jakoś lekko nie będzie. Mają górkę do pokonania, a nawet do przeniesienia :D, ale wierzę, że im się uda. :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ;)
    Uuu... No to się porobiło...
    To opowiadanie jest genialne :) z rozdziału na rozdział coraz bardziej wciąga! A teraz mnie tak wciągnęło... Czytam, czytam... I nagle koniec :( i to jeszcze w takim miejscu! No wiesz Ty co? ;)
    Ale do rzeczy :)
    Rozdział? Perfecto ;)
    Co do pytania...
    TAK! Chciałabym, aby Sophia wybaczyła Gregorowi :) i to nawet nie wiesz, jak bardzo ;) no, ale w końcu to Twoje opowiadanie no i Twoja decyzja. Jestem okropnie ciekawa, co takiego dla nas przygotujesz... Hm... :) no no no... Stefan pnie się w górę ;)
    Czekam na kolejny! :) i to z ogromną niecierpliwością :D
    Pozdrawiam i weny...
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. No dalej, Gregor, wyrzuć to z siebie! <3
    Już Ci chyba pisałam, że moim zdaniem Sophia powinna wybaczyć Gregorowi. Osiem lat to wystarczająco długo, żeby żywić do kogoś urazę. Niech postąpi zgodnie z nauczaniem Chrystusa i okaże biednemu chłopakowi miłosierdzie. Przecież jemu tak zależy, no! Wtedy, gdy kolejny raz padł przed nią na kolana, niemal wyobraziłam go sobie z miną jak u Kota ze Shreka. Racja, zranił ją mocno, ale zmienił się wraz z upływem lat i nie jest już tamtym zadufanym w sobie chłopaczkiem, ale mężczyzną, który ma świadomość tego, jak bardzo ją skrzywdził i teraz chce to naprawić.
    Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam <3 Niech Austriacy wygrywają częściej. Ale u Ciebie w opowiadaniu, bo w realu, mimo mojej ogromnej sympatii do nich, chyba pozostanę wierna Polakom :D
    Ściskam mocno!

    OdpowiedzUsuń