wtorek, 9 lutego 2016

Dziesięć

- To znaczy? – Schlierenzauer przejechał dłonią po swoich włosach. – Nadal tam siedzi?
- Jeśli o to chodzi to nie. Podejrzewam, że gdybym nie ja, nie miałbyś już czego szukać w swoim mieszkaniu. – Thomas brzmiał poważnie, aż nadto, co sprawiało, że Gregor bał się prawdy. Bo, co mogło odbić jego byłej dziewczynie?  - Po pierwsze zostawiła otwarte drzwi, klucze leżały na stole w kuchni. Po drugie… Nie wiem, czy chcesz to wiedzieć.
- Mów
- Jakaś połowa twoich ubrań nadaje się do wyrzucenia. Pocięła je.
- Że co? Morgi, powiedz mi, że żartujesz, że to jakiś twój głupi, nie śmieszny żart.
- Niestety – westchnął. – Nie chciałem ci mówić, bo wiedziałem jaka będzie twoja reakcja. Muszę kończyć i wykapać Lilly – Schlieri był pewny, że wywrócił oczami.

Sophia Morgenstern usiadła na swoim łóżku, wpatrując się w kopertę, którą trzymała w dłoni. Była prawie pewna, kto był nadawcą. Stojąca nieopodal Jacqueline przygryzła dolną wargę i patrzyła uważnie na przyjaciółkę.
- Otwórz – powiedziała.
- Wiem – westchnęła blondynka, wchodząc dalej na łóżko i oparła się o ścianę. – Boję się.
- Wiesz od kogo to? – zmarszczyła brwi brunetka.
- Tak myślę, że to od Schlierenzauera.
- Musi mu zależeć na tym, żebyś mu wybaczyła. Oj, Soph. Czytaj – uśmiechnęła się. – Mimo, że nie pochwalam.
Blondynka wyciągnęła kartkę z koperty i rozłożyła ją, a przed nią pojawiły się długie rzędy liter, poskładane w słowa. Wzięła głęboki oddech i zaczęła czytać

Droga Sophio!

Wydarzenia ostatniego czasu, spowodowały, że żałuję. To wszystko sprawiło, że zacząłem myśleć nad swoim zachowaniem, nad tym jak traktuję innych. Największą krzywdę wyrządziłem jednak Tobie. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Nic nie mógłbym powiedzieć, żeby wyjaśnić dlaczego to zrobiłem. Nie powinienem był mówić tych wszystkich okropnych słów. Zraniłem Cię i jest mi z tym straszliwie źle. Teraz to rozumiem. Szkoda tylko, że musiało minąć osiem lat, żeby w końcu do mnie dotarło jak paskudną osobą byłem, jakim kretynem się okazałem. Wszyscy mnie chwalili, mówili, że jestem inteligentny, dojrzały i potrafię sobie poradzić ze wszystkim. Mylili się. Byłem zapatrzonym w siebie dupkiem.
Nie wiem czy jakiekolwiek słowa sprawią, że mi wybaczysz. Przepraszam? Chyba straciło już swoją wartość, poza tym nie zmienię tym słowem przeszłości. Gdybym mógł to wszystko zmienić… Nie powiedziałbym tego.
Od początku wiedziałem, że jesteś silna. Zniosłaś przecież tak wiele. Nie jestem wstanie nawet wyobrazić sobie co musiałaś przejść, ale podziwiam Cię. Oprócz tego, że jesteś silna, jesteś też niesamowicie mądra i utalentowana. Kiedy widzę, jak suniesz po najeździe, a później lecisz i lądujesz perfekcyjnym telemarkiem, przyćmiewasz inne zawodniczki.
Chciałbym, żeby któregoś dnia między nami było inaczej. Gdy widzę Cię przy innych, wiem, że jesteś szczęśliwa. Widzę jak się uśmiechasz, śmiejesz… Kiedy tylko jestem w pobliżu wszystko się zmienia. Nie znoszę tego, bo wiem, że gdybym mając siedemnaście lat nie mówił co mi ślina przyniesie na język, byłbym obok Was.
Chcę żebyś wiedziała, że nigdy nie żałowałem niczego tak bardzo. Jestem wstanie oddać jedną z moich Kryształowych Kul, żebyś mi wybaczyła. Nie proszę Cię o nic więcej, jedynie o wybaczenie. Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
Tak naprawdę nie mam pojęcia co sobie teraz o mnie myślisz i szczerze mam nadzieję, że wciąż czytasz ten dziwny list. Jeśli dotrwałaś do tego miejsca, musisz wiedzieć, że jestem gotów wykupić wszystkie tulipany z Austrii, bo wiem jak bardzo je lubisz, jestem gotów każdego dnia uszczęśliwiać Lilly, bo wiem, że to ona jest dla Ciebie najważniejsza i jestem gotów pomajstrować w nartach Takanashi, żeby nie odbierała Ci już nigdy pierwszego miejsca.
Możesz pomyśleć, że zwariowałem i chyba będziesz miała rację. Moja psychika jest naprawdę chwiejna, ale jedyne czego jestem pewien to, to, że jestem najgorszą łajzą.
Nie naciskam na Ciebie.
Chcę, żebyś to wszystko przemyślała.

Wciąż największy idiota,
Gregor


Nie mogąc uwierzyć własnym oczom, Sophia przeczytała list jeszcze kilka razy. Nie była w ogóle pewna swoich uczuć w tamtej chwili. W głowie miała mętlik, co to miało być? Nie wiedziała jak ma rozumieć słowa Gregora. O co mu chodziło? Przymknęła powieki i oparła głowę o ścianę. Oczywiście, stawia mnie w takiej sytuacji…
- Co napisał? – z rozmyśleń wyrwało ją pytanie z ust Jacqueline. – Soph?
- Zwariował – westchnęła i przycisnęła kartkę do klatki piersiowej. – Zwariował – powtórzyła i zeszła z łóżka.
- Pokaż
- Nie
- Dlaczego?
- Nie mogę – zacisnęła usta. – Wychodzę
Już chwilę później stała pod drzwiami do pokoju Schlierenzauera. Nie miała pojęcia co robić, ale wiedziała, że rozmowa z nadawcą listu to jedyna mądra decyzja. Minęła chwila nim odważyła się zapukać, a później kolejna, nim otworzył. Kiedy ten dostrzegł blondynkę, od razu ją wpuścił. Na całe szczęście nikogo oprócz nich nie było w pomieszczeniu. Dziewczyna usiadła na łóżku, a Gregor obok niej.
- Pewnie chodzi ci o ten list – powiedział, śmiejąc się nerwowo. – Nie wiem co mi odwaliło.
- Dziękuję – uniosła kąciki ust. – Wiem, że normalnie nie dałabym ci tego powiedzieć. To co napisałeś… Wiem, że żałujesz, tylko… To wszystko…
- Wiem – spuścił wzrok na podłogę. – Chciałem tylko, żebyś mi wybaczyła i zapomniała
- Nie zapomnę – powiedziała. – Spójrz na mnie – kiedy wypowiedziała te słowa, podniósł wzrok. – Nie zapomnę, ale wybaczę.
- Mówisz poważnie?
- Mówię poważnie, ale… To się nie może powtórzyć. Nigdy. Rozumiesz? – uśmiechnęła się.
- Rozumiem – skinął głową. – Nie powtórzy, obiecuję
- Nie składaj obietnic, Gregor – westchnęła. – Po prostu nie rób tego – wstała i spojrzała na niego wyczekująco, kiedy wstał i wyciągnął do niej dłoń, ścisnęła ją delikatnie.

Kiedy tylko zamknęły się drzwi za panną Morgenstern, padł z uśmiechem na łóżko. Udało się. Początkowo nie mógł uwierzyć w to co się stało. Chyba pomysł z listem nie był taki zły jak początkowo się wydawał. Tylko teraz… Co dalej? Przecież tak czy inaczej będzie trzymała dystans. Przemyślenia przerwał mu dźwięk telefonu. Sandra. Nagle wszystko wróciło. Rozmowa z Thomasem, jego wiadomość…
- Jesteś kompletną idiotką! Jak mogłaś… - zaczął. Nagle poczuł wielką wściekłość. Nie obchodziło go co mogła sobie pomyśleć ona czy ludzie w hotelu.
- Zostawiłeś mnie! Przez telefon! Jesteś niedojrzałym idiotom, który nie widzi nic oprócz czubka swojego nosa!
- I dlatego musiałaś to zrobić? Thomas mi wszystko powiedział
- Święty Thomas! Wierzysz we wszystko co mówi, robisz wszystko co ci powie.
- Nie znasz go, nigdy nie chciałaś go poznać
- Bo wiem co robi… Chciałam dla ciebie jak najlepiej, Gregor – ton jej głosu się zmienił.
- Jak najlepiej? Kiedy? Chcąc, żeby mnie okradli? Niszcząc moje rzeczy?
- Pożałujesz, że mnie zostawiłeś – powiedziała jedynie tyle i się rozłączyła. 

Weekend dla Sophii minął w zastraszającym tempie. Wszystko działo się tak szybko. Zawody, treningi, do tego ta sytuacja z Gregorem. Nie żałowała podjętej decyzji, wiedziała, że ostatnio tylko tego chciała. Pogodzić się ze Schlierenzauerem. Zejść z wojennej ścieżki i zacząć wszystko od początku. Bez tych wszystkich… słów, które w głębi serca na zawsze zapamięta. Żałował, a to było najważniejsze. Była gotowa na rozpoczęcie wszystkiego na nowo. W końcu siedemnastolatkowie to idioci.
W czasie zawodów zajęła piąte i siódme miejsce. Nie był to szczyt marzeń, ale wszystko jak na razie szło dobrze, w dobrym kierunku. Kiedy tylko pojawiła się w Austrii, jej humor się poprawił, a kiedy dostrzegła Thomasa i małą Lilly na lotnisku, była przeszczęśliwa. Kiedy tylko została wypuszczona z objęć kuzyna, mała Lilly nie pozwoliła jej na odsunięcie się chociażby o krok. Dlatego też, Thomas wziął rzeczy Sophii, a ona wzięła na ręce bratanicę i przez drogę do samochodu usłyszała kilkakrotnie, że dziewczynka ją kocha i tęskniła.
W domu czuła ciepło bijące z każdego kąta. Kiedy tylko przekroczyła próg swojego pokoju, położyła się na łóżko i zasnęła. Obudziła się dopiero wieczorem, a kiedy dostrzegła kuzyna siedzącego na fotelu, wiedziała, że coś było nie tak.
- Co się stało? – ustała za nim i położyła dłoń na jego ramieniu.
- Tak sobie myślę – westchnął i spojrzał na blondynkę. – Wybaczyłaś Gregorowi?
- Tak – powiedziała po chwili milczenia.
- I jak się z tym czujesz?
- Zaskakująco dobrze. Chyba potrzebowałam tego – uniosła kąciki ust. – Cieszę się, że to się skończyło.

_____________

Hej :) 
Po ponad miesięcznej przerwie, jestem. Z przeziębieniem, ale jestem :) 
Gregor chodził za mną ostatnio i namawiał mnie, żebym skończyła wreszcie rozdział i podzieliła się nim z Wami. Posłuchałam go i jestem. 
Co myślicie? Cieszycie się z decyzji Sophii? Ja odetchnęłam z ulgą. 
Buziaki :**