-
Sophia, ruszaj się – jęknął Thomas Morgenstern, stojąc pod drzwiami łazienki –
Że też zachciało mi się mieszkać z trzeba babami – szepnął, mając nadzieję, że
ani jego siostra cioteczna ani dziewczyna nie usłyszą jego głosu
-
Słyszałam! – zza drzwi wydobył się melodyjny głos, a chwilę później wyszła z
nich blondynka ubrana w czarne rurki i białą bokserkę – Proszę, twa komnata, o
panie – zachichotała i udała się do swojego pokoju.
Usiadła
na łóżka, na którym nałożona była jasnoniebieska pościel. Jak pierwszego dnia, pomyślała i pogładziła ją. Na stopy nałożyła
czarne skarpetki i podeszła do szafy, skąd wyjęła swoją ulubioną bluzę z
napisem Austria na plecach. Nałożyła
ją na siebie i kucnęła przy torbie z ubraniami, gdzie wrzuciła jeszcze jedno
stare, pogięte zdjęcie, na którym była mała blond dziewczynka wraz z matką o
kruczoczarnych włosach. Przejechała kciukiem po podobiźnie matki i schowała
fotografię. Chwilę później zadzwonił jej telefon, który odebrała nadal grzebiąc
w torbie, aby sprawdzić czy na pewno ma wszystko.
-
Zabierzesz mnie po drodze? – usłyszała pytanie, na które uśmiechnęła się do
siebie
-
Och, dzięki za troskę. U mnie w porządku – zachichotała – Okej, ale będziesz
musiała jakoś wytrzymać z Lilly z tyłu
-
Damy radę. Kiedy wyjeżdżacie?
- O siedemnastej powinniśmy wyjść, więc tak jakoś piętnaście po będziemy
-
Jasne, na razie
-
Pa – rozłączyła się i rzuciła telefon na łóżko
Kiedy
już miała pewność, że wszystko wzięła, zeszła na dół, gdzie w salonie Thomas
układał klocki z małą Lilly. Dziewczynka była przepiękna, praktycznie lustrzane
odbicie swojego ojca, który stracił dla niej głowę już dawno. Sophia usiadła
obok niej, a ta chwilę później przytuliła się do swojej cioci.
-
Będę tęskniła – powiedziała do ucha małej i cmoknęła ją w czoło
-
Ja teś – jeszcze raz mocno wtuliła się w ciało dwudziestotrzylatki
Thomas
przyglądał się całej sytuacji z szerokim uśmiechem. Cieszył się, że obie mają
ze sobą tak dobry kontakt, że uwielbiają spędzać czas w swoim towarzystwie.
-
Jaci chciała żebyśmy ją zabrali po drodze – kiedy tylko Lilly odsunęła się od
Sophii i usiadła z powrotem na podłodze, młoda kobieta zwróciła się do swojego
brata.
-
Jasne, jasne. Nie wchodzi w grę zabranie Schlieriego? – spojrzał na nią
błagalnie
-
Jeśli tylko nie będę musiała na niego patrzeć i będzie cicho siedział z Jaci i
Lilly z tyłu to niech Ci będzie – wywróciła oczami i podniosła się z podłogi
Nie
znosiła Schlierenzauera. Uważała go za egoistycznego, zapatrzonego w siebie, wrednego
i zbyt pewnego siebie. Oczywiście ona potrafiłaby wymieniać jego wady
godzinami. Według niej jego jedyną zaletą był talent, ale to tyle. Koniec sprawy, do widzenia, kropka.
-
Czyżbyś mu odpuściła? – zapytał rozbawiony, a zarazem zdziwiony, że się
zgodziła
-
Nigdy mu nie odpuszczę.
-
Wiem, że jesteś zła, bo… - zaczął, ale ta mu przerwała
-
Nie, nie wiesz. Nie masz bladego pojęcia co przez niego przeszłam. Udało mi się
już odepchnąć od dna, a on znów mnie tam pociągnął. Nienawidzę go. Zrobił ze
mnie idiotkę, śmiał się z tragedii i… - w jej oczach pojawiły się łzy
-
Chodź tu, mała – powiedział i wyciągnął do niej swoje ramiona – Przepraszam, że
znów o tym wspomniałem.
Wtuliła
się w niego jak wtedy, osiem lat temu. W jego ramionach czuła się bezpiecznie i
mogła tak tkwić cały dzień. Thomas był jej siłą. On, Lilly i Jacqueline. Dla
nich wciąż się starała, dla nich trenowała, uśmiechała się. Dla nich żyła.
Walczyła z demonami przeszłości, chociaż obrazy nocy z jej trzynastych urodzin
ją prześladowały i przerażały. Nienawidziła swoich urodzin, właśnie dlatego.
Nie wyprawiała nigdy imprez i gardziła prezentami oraz życzeniami. Jedyne,
które znosiła i w ostatnim czasie lubiła to te od kadry, Thomasa, Sabriny i
Lilly. Kilka minut przed siedemnastą wyszli z domu. Sophia schowała wszystkie
swoje rzeczy do dużego bagażnika, gdzie mieściły się nawet narty, a Thomas
włożył do fotelika swoją córkę.
-
To najpierw Jaci – uśmiechnął się, kiedy odpalał samochód
Przez
całą drogę zanim nie pojawił się Schlierenzauer wszyscy śmiali się i żartowali,
ale w momencie, gdy do auta wsiadł podwójny zdobywca Kryształowej Kuli,
siedząca na przednim fotelu młoda skoczkini umilkła. Wyciągnęła za to swój
telefon i zaczęła się nim bawić. Z tyłu cała trójka rozprawiała o różnych
rzeczach i śmiała się w niebogłosy. Lilly była przeszczęśliwa. To był chyba
powód, dla którego Sophia nie miała nic przeciwko jeśli skoczek kręcił się
blisko jej bratanicy czy brata. Gregor mimo, że jakoś na siłę nie starał się
złapać kontaktu z siostrą swojego najlepszego przyjaciela, wciąż główkował
dlaczego ta go tak traktowała. Widział jej niechęć do niego, ale nie miał
pojęcia z czego to wynikało. Widział jak zachowywała się w otoczeniu innych,
jak świetnie bawiła się z jego kumplami z kadry, jak szalała z koleżankami.
Jego zawsze omijała, a jeśli już coś musiała powiedzieć, to po prostu na niego
krzyczała, obrażała go i odchodziła. Thomas nie chciał mu powiedzieć o co
chodziło, a tym bardziej Jacqueline. Reszta kadry nie miała bladego pojęcia,
ale wiedzieli, że Sophia nie chce o tym mówić. Odpuścił, bo co miał robić? Nie
będzie zawracał sobie nią głowy.
Kiedy
pojawili się na lotnisku, skąd mieli odlecieć do Norwegii na pierwszy zimowy
konkurs, nie było jeszcze praktycznie nikogo. Gdzieś w oddali dało się zauważyć
Thomasa Dietharta, który bardzo dogłębnie żegnał się ze swoją ukochaną. Sophia
lubiła go, był strasznie pozytywny i zakręcony. Zawsze potrafił rozśmieszyć
towarzystwo. Uśmiechnęła się szeroko do niego, kiedy na chwilę przestał całować
swoją wybrankę. Kiedy ten zauważył grupkę znajomych od razu ruszył w ich
stronę. Pierwsza rzuciła mu się na szyję Jaci, a zaraz potem Sophia. Stęskniły
się za nim i jego irytującymi, pełnymi podtekstów dowcipami.
-
Niezłe masz branie, kochanie – zaśmiała się stojąca obok dziewczyna Dietharta,
kiedy mała Lilly uczepiła się skoczka i nie chciała go puścić
-
Już wiem dlaczego tak słabo skaczesz – zarechotała Jaci
-
My musimy już lecieć – powiedział Morgi i wziął córkę na ręce
-
Hej, a gdzie buziak, Lilly? – Sophia podeszła do brata i małej, a potem
cmoknęła oboje i jeszcze wtuliła się w nich – Trzymajcie kciuki
-
Będziemy. Za wszystkich, prawda?
-
Tak – mała się wyszczerzyła
Siedziała w
wygodnym fotelu w samolocie, kiedy lecieli już do Norwegii na pierwsze zawody w
sezonie. Wpatrywała się w widoki za oknem, uwielbiała, kiedy wszystko robiło
się takie małe, a ona unosiła się w powietrzu. Być może to jakieś zboczenie
zawodowe, bo przecież skakała na nartach. Kto wie? Obok niej ze słuchawkami na
uszach siedział Manuel Poppinger, pogrążony w myślach. Zawsze tak robił i kiedy
gdzieś jeździli to nie było nawet mowy o tym, żeby ktokolwiek mógł z nim
porozmawiać. Manuel był wtedy w innym świecie. Słyszała jak siedzące przed nią Daniela
i Chiara rozmawiały z ożywieniem o swoich nowych kombinezonach. Próbowała
wyszukać wzrokiem Jacqueline, którą zaraz po wejściu do samolotu, straciła z
oczu. W końcu ją znalazła i nie wyglądała na najszczęśliwszą. Siedziała między
Gregorem Schlierenzauerem a Andreasem Koflerem, którzy głośno śmiali się z
wyników ostatniego meczu, nawet nie miała pojęcia jakiego. Wywróciła oczami i
postanowiła jakoś uratować przyjaciółkę z tej sytuacji. Wstała i poszła w jej
kierunku, a kiedy ta tylko ją zobaczyła uśmiechnęła się do szeroko. Postanowiła
się zabawić ze swoimi kolegami z kadry. Seifriedsberger widząc podstępny
uśmieszek przyjaciółki chyba domyśliła się co miała w zamiarze.
-
Cześć, dzieciaczki – Sophia uśmiechnęła się szeroko i usiadła na wolnym
siedzeniu obok Schlierenzauera, który nawet nie zwrócił na nią uwagi, tak samo
jak i Kofler – Jaci, próbowałam tych podpasek co mi poradziłaś, ale cholera
podrażniły mi… - Gregor jakby oparzony spojrzał na nią, a Jacqueline zaczęła
się śmiać jak głupia – No co się tak patrzysz? To wcale nic przyjemnego,
Schlierenzauer. Do tego umierałam sikając – jęknęła Morgenstern i
powstrzymywała się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, Seifriedsberger podłapała
pomysł i postanowiła ciągnąc to dalej, ale zanim coś powiedziała, Schlierenzauer
jakby obudził się ze snu zimowego.
- Trzymaj
swoje intymne problemy dla siebie
-
Rozmawia ze mną – powiedziała Jaci i wywróciła oczami – A te ze skrzydełkami? –
zapytała i zrobiła dłońmi ruch udając skrzydełka
- Żadnych
podpasek – blondynka jęknęła – Tampony forever
Obie
zaczęły się śmiać jak chore na umyśle, przez co nawet Manu zdjął słuchawki i
spojrzał na nie pytająco.
-
No, dajcie już spokój biednej Jaci! Zlitowalibyście się nad nią i chociaż
zamienili miejscami, żeby nie musiała ogłuchnąć.
-
Wiszę ci za to paczkę tamponów – zarechotała i obie przybiły sobie piątki
-
Serio podrażniłaś sobie… ją? – zapytał Kofler, a dziewczyny spojrzały na siebie
nawzajem i się zaśmiały
-
Taki duży chłopczyk, a nie nazywa rzeczy po imieniu. A czy ja wyglądam jakby
tak było? – zapytała przechylając się do przodu i puściła oczko do bruneta
Kiedy
tylko wróciła na swoje miejsce, koleżanki z kadry, które siedziały przed nią,
odwróciły się i pogratulowały świetnego pomysłu.
-
Fochenzauer miał taką minę – zaśmiała się Sophia, ale powiedziała to
zdecydowanie za głośno, bo chwilę później usłyszała śmiech Stefana i Michaela
-
Fochenzauer? – do rozmowy dołączył Diethart – Kto to wymyślił? Boże, postawię
mu piwo.
-
Nie wiem, kiedyś słyszałam. Jak chcesz możesz postawić piwo mnie – wyszczerzyła
się
Godzinę
później byli już na miejscu. Pokój Sophia dzieliła z Jacqueline, z czego obie
się cieszyły. Chociaż w gruncie rzeczy tak bywało prawie zawsze. One razem,
Daniela z Chiarą. Kiedy weszły do pokoju od razu padły na swoje łóżka, które
były na tyle wygodne, że pomyślały, że będą miały problemy z wczesnym
wstawaniem na treningi.
Nagle
drzwi do pokoju się otworzyły i do środka wszedł uśmiechnięty Kraft. Nikogo nie
dziwiły jego naloty, bo robił to dość często.
-
Witam, drogie panie – powiedział i oparł się o zamknięte już drzwi – Jest taka
sprawa
-
Jaka, drogi panie? – Sophia zaśmiała się unosząc głowę z poduszki, chwilę
później już siedziała, wyczekując odpowiedzi
-
Wpadacie do Schlieriego i Dietharta do pokoju na taką małą imprezkę. Nikt nie
nawali się w trzy dupy, obiecuję. Przynajmniej taki jest plan!
-
O której to melo? – zapytała Jaci schodząc z łóżka i zaglądając do swojej torby
– No patrzcie, nawet mam jakieś jeansy. O dziwo.
-
Dwudziesta, pokój 467 – powiedział i poruszył zabawnie brwiami
Sophia
złapała poduszkę, na której jeszcze chwilę wcześniej leżała i rzuciła w
skoczka, niestety wylądował pod jego nogami, przy drzwiach. Kraft zaśmiał się i
wyszedł. Blondynka jęknęła i podniosła się, aby podejść po przedmiot, który
rzuciła. Kiedy go podnosiła, drzwi się otworzyły, a ona została uderzona w
głowę
– Au! –
złapała się za bolące miejsce i spojrzała na winowajcę, w drzwiach stał Gregor
– Głupi jesteś? Puka się! Będę miała guza przez ciebie, niedojdo życiowa! –
warknęła i nadal trzymając się za głowę wróciła na łóżko, gdzie się położyła –
Czego chcesz?
-
Jaka milusia – powiedział i oparł się o ścianę – Przychodzicie?
-
Tak – powiedziała Seifriedsberger
-
Nie – praktycznie w tym samym momencie odpowiedziała zdenerwowana Morgenstern,
masując obolałe miejsce – Mnie tam nie zobaczycie.
-
Musisz, przecież Diethart się załamie – w stronę przyjaciółki spojrzała Jaci
-
No dobra, ale robie to dla Thomasa - powiedziała i udała się do łazienki
Weszła
pod prysznic. Głowa bolała ją okropnie, wiedziała, że powinna pójść do
fizjoterapeuty po jakieś tabletki. Strasznie nie lubiła tego faceta, działał
jej na nerwy prawie tak jak Schlierenzauer. Chociaż
z tym to nikt się nie równał. Kiedy wyszła już go nie było w pokoju za co
była ogromnie wdzięczna. Przebrała się i na nogi nałożyła swoje nowe buty z
Nike. Włosy miała jeszcze wilgotne, ale nie chciała ich suszyć, więc tylko
rozczesała je i wyszła z pokoju. Do swojej współlokatorki rzuciła tylko, że
musi wziąć coś na głowę i wraca. Na holu wpadła na Poppingera, który wyraźnie
konspirował z Kraftem. Boję się wiedzieć
o co chodzi, pomyślała
-
Wyglądasz jak po spotkanie trzeciego stopnia z walcem drogowym – zarechotał
Manuel
-
Jeśli damy na to, że tym walcem drogowym jest niejaki Gregor Schlierenzauer to
będziesz miał rację – powiedziała, ale napotkała wzrok Stefana i dodała –
Walnął mnie drzwiami w łeb.
- Ja wiem, że
wy się niezbyt lubicie, no ale żeby od razu takie rzeczy? – zaśmiał się Manu,
ale objął dziewczynę ramieniem – Tylko go nie zabij, jest zbyt cenny dla naszej
drużyny
- Pomyślę, a
teraz idę do mojego ulubionego fizjoterapeuty po coś na ból
- Idź do
naszego, ten chociaż nie patrzy tym hejterskim wzrokiem – zaśmiał się Kraft
- Dobrze gada
– powiedział Poppi i przybił piątkę z kumplem
Tak jak Stefan
zaproponował udała do fizjoterapeuty kadry mężczyzn, który o wiele bardziej był
normalny i nie wzdychał ciężko, kiedy ktoś mu przeszkadzał w oglądaniu
kolejnego odcinka Mody na Sukces.
- Co się
stało? – zapytał, kiedy już podał młodej skoczkini tabletkę i wodę, żeby mogła
popić.
- Chyba kto –
poprawiła – Schlierenzauer, jak zwykle. Wszedł do pokoju, a ja akurat się
schylałam przy drzwiach i dostałam. Normalni ludzie pukają – jęknęła, a brunet
tylko się zaśmiał
- Wy się
kiedyś pozabijacie.
- Może się to
stanie już dzisiaj – Sophia uśmiechnęła się pod nosem – Urwę mu łeb za
wchodzenie jak do stodoły.
- To chyba
nielegalne, co? – zaśmiał się, kiedy oddała mu opróżniony kubek
- A spowodowanie
uszczerbku na zdrowiu drugiej osoby już nie? Dziękuję.
- Jakby ktoś
pytał, ja nic nie wiem o twoich morderczych planach
- Dobrze,
niech pan tak trzyma – zaśmiała się i wróciła do siebie
Do wieczora
siedziały razem z Jacqueline i przeglądały w Internecie statystyki z
poprzedniego sezonu. Chciały znaleźć jakiś sposób na kilka skoczkiń, które
ostatnio były coraz lepsze.
- Hendrickson
ma kontuzję. Jeden plus – wymamrotała blondynka z uśmiechem – Nie to, żebym się
cieszyła, że ma kontuzję, ale… dobrze, dobrze. Jedna mniej. Jak wyeliminować
Takanashi, Rogelj, Jahr i tę całą resztę?
- Wyślijmy je
na Syberię w tych… no…
- Furmankach?
Serio, Jaci to twój pomysł? – zaśmiała się
- Ej,
dziewiętnasta. Zaraz imprezka! – powiedziała z entuzjazmem brunetka
- Zamierzasz
się stroić? Poważnie? Ja tylko jakiś makijaż sobie zrobię i zwiążę włosy w
jakiegoś warkocza czy coś… Łatwiej będzie zabić Schlierenzauera.
- No przestań, chcesz iść tak? To
twój pomysł? Odwalimy się tak, że im szczeny poopadają! No, wiesz takie sexy
dziunie – powiedziała akcentując ostatnie dwa słowa, robiąc przy tym śmieszną
minę
- Nie, dzięki
- No weź,
będzie śmiesznie – błagała prawie na kolanach
- Niech ci
będzie! – zaśmiała się Sophia, kiedy Jaci prawie podskoczyła pod sam sufit - Sama
się zastanawiam po co mi takie ubrania i, na litość boską, dlaczego je wzięłam.
- Jak obie tak
zrobimy to chyba nie będzie jakoś źle – zaśmiała się – Co myślisz: sukienka w
kwiaty czy spodenki i koszula?
-
Sukienka! Miało być przecież seksownie
Sophia
nałożyła na siebie krótką granatową, rozkloszowaną spódniczkę, czarne
zakolanówki oraz cienki czarny sweter, który włożyła w spódnicę. Na nogi
założyła swoje botki na obcasie. Efekt końcowy wyglądał oszałamiająco.
Wiedziała, że gdyby Morgi tam był nie byłby najszczęśliwszy.
Jacqueline
nałożyła zwiewną sukienkę w kwiaty, czarne rajstopy i balerinki. Ustały obok
siebie i musiały przyznać, że wyglądały przepięknie.
- Ładne z nas
dziewuchy – skomentowała Morgenstern i zachichotała
Zrobiły sobie
jeszcze makijaż i równo o dwudziestej wyszły ze swojego pokoju. Kiedy zjawiły
się na miejscu, chłopcy zareagowali tak jak sobie życzyły. Do tego
Schlierenzauer głodnym spojrzeniem wpatrywał się w nogi Sophie. Musiał
przyznać, że wyglądała bardzo seksownie w zakolanówkach i krótkiej spódniczce.
Wiedział, że nie powinien w ten sposób o niej myśleć, bo przecież miał Sandrę.
Właśnie, Sandra… ostatnie tygodnie były ciągłym szaleństwem i to w złym tego
słowa znaczeniu. Nie mógł znieść jej ciągłych kontroli i głupich komentarzy.
Tak, miał jej dość, ale przecież byli parą od kilku lat. Tym bardziej, że nigdy
się nie kłócili, nie rozumiał jej. Coraz częściej myślał nad rozstaniem ze
swoja wieloletnią partnerką. Mimo wszystko nie mógł oderwać wzroku od siostry
przyjaciela, była przepiękna. Ogólnie rzecz biorąc Sophia była piękną młodą
kobietą. Miała długie blond włosy i szare oczy, które zależnie od humoru
właścicielki robiły się zielone lub niebieskie. Tak wszyscy mówili, ale on tego
nigdy nie widział. Przy nim były zawsze szare.
- Znacie te
piękne panie? – z szerokim uśmiechem zapytał Poppinger i wskazał na nie
- Ja zamawiam
tę w zakolanówkach – zarechotał Thomas, na co został spiorunowany wzrokiem
przez samą Sophię
- Zamówić to
ty jedynie możesz kebaba w budce, a nie mnie – powiedziała blondynka i usiadła
między nim a Poppingerem. Naprzeciwko siedział Schlierenzauer, a jego buzia
wciąż była otwarta, wyglądał przekomicznie, ale czuł się za to bardzo, ale to
bardzo dobrze
- Zamknij
usta, bo ci tak zostanie – Sophia wywróciła teatralnie oczami, a kiedy się
poprawił dodała – Och, to nic nie pomogło.
Daniela i
Chiara z udawanym oburzeniem powiedziały swoim koleżankom, że powinny im
powiedzieć, że zamierzają się tak odstawić, bo i one by się odstroiły.
- Kochane, my
się nie wystroiłyśmy. My takie piękne z natury jesteśmy – Sophia puściła oko
- Gregor nie
gap się tak, bo oczy ci wypadną – zaśmiał się Kraft, a Schlierenzauer spojrzał
na niego i zaśmiał się sztucznie
- Schlieri ma taki
fetysz zakolanówek, wiecie o co chodzi? – zaśmiał się Kofler, przez co oberwał
w głowę od Gregora – Chyba cię Sandra głodzi, co?
- Dobra
koniec! – krzyknęła Holzl – Pijemy?
- Ktoś w końcu
po ludzku gada – powiedział Hayboeck
Kiedy
Sophia otworzyła oczy następnego ranka, mało co nie zaczęła się śmiać. Na jej
brzuchu leżał Thomas Diethart, cicho pochrapując; obok nich wtulony w poduszkę
Stefan Kraft oraz z głową położoną na jednej z nóg dziewczyny Michael Hayboeck.
-
Boże, za jakie grzechy? – szepnęła do siebie, próbując wyswobodzić się spod
ciężaru blond przyjaciela
Na
podłodze, zaraz przy łóżku, gdzie leżała Sophia spał Gregor, no którego brzuchu
spoczywała jej druga noga. Właściwie lekko go dotykała. Obok Schlierenzauera
leżała Chiara, a na jej policzku była dłoń Poppingera, który chyba najgłośniej
z całego towarzystwa chrapał. Jacqueline, Daniela i Andreas leżeli na drugim
łóżku wtuleni w siebie.
Sophia
zdecydowała się jakoś obudzić Thomasa, bo mimo że bardzo nienawidziła leżącego
pod łóżkiem Schlierenzauera nie chciała, żeby coś mu się stało. Dlaczego tak
było? Sama nie mogła odpowiedzieć na to pytanie.
-
Thomas, wstawaj – powiedziała do ucha skoczka i lekko go szturchnęła, ten
jedynie wymamrotał coś pod nosem – Diethart, twoja świnka – zaśmiała się cicho,
a chłopak otworzył oczy
Spojrzał
przerażony na leżącą pod nim dziewczynę, ale tylko się uśmiechnął.
-
Mógłbyś zejść? – zachichotała
Thomas
postanowił usiąść, mało co nie spadając z łóżka. Nie miał pojęcia dlaczego spał
w objęciach swojej przyjaciółki, ale chciał jej pomóc, więc wyciągnął jej nogę
spod głowy Michaela, który jedynie przekręcił się na drugi bok.
- Budzimy? –
wyszczerzyła się, a blondyn pokiwał głową – Dobra, to ja biorę Michiego, a ty
załatw Kraftiego
Położyła się
obok blondyna i przejechała dłonią po jego włosach i zachichotała cicho. Potem
nachyliła się nad jego uchem i powiedziała:
- Michi, Barca
przegrywa – powiedziała z udawaną złością, co poskutkowało, bo chłopak od razu
się obudził i szybko wstał, potem spojrzał na Sophię i lekko uderzył ją w
ramię.
Diethart
chciał wypróbować sposobu koleżanki (bez gładzenia włosów), więc nachylił się
nad Stefanem i przejętym głosem powiedział
- Lewandowski
zerwał wiązadła
Kraft jak
oparzony podniósł się, wyglądał na przerażonego. Cała czwórka chwilę później
się śmiała. Postanowili dokończyć dzieło i dobudzić resztę pijaków, jak to ich
nazwali. Hayboeck chciał swoich sił spróbować ze Schlierenzauerem, więc zszedł
z łóżka i ustał nad nim.
- Schlieri
ktoś wypił wszystkie Red Bulle
Gregor
podniósł się i nim do niego dotarło co się stało minęło sporo czasu. Michael
prawie się udusił ze śmiechu, ale było warto. Przerażony Gregor Schlierenzauer
nie był codziennością. Nawet Sophia się zaśmiała, chociaż nie miała zwyczaju
tego robić. Kraft podszedł do Poppingera i Chiary.
- Cholera,
Poppi. Spałeś z Chiarą
Tego nikt się
nie spodziewał. Oboje wstali jak oparzeni i spojrzeli na siebie oraz swoje
ciała. Reszta dosłownie kładła się ze śmiechu z ich min. Budzenie reszty nie
było już potrzebne, bo wszyscy słysząc śmiech większej części kadry Austrii
obudzili się i patrzyli z przerażeniem.
- Mój Boże,
Jaci. Żałuj, że spałaś. To było ciekawe – Sophia podeszła do przyjaciółki i
usiadła obok niej na łóżku – Nigdy nie widziałam tak przerażonego Stefana.
- A Schlieri i
jego mina, gdy powiedziałem mu, że ktoś wypił wszystkie Red Bulle? – ze śmiechu
kładł się Michael
- Kraft i tak
został mistrzem. Jego pobudka Poppiego i Chiary? Mistrzostwo świata – Sophia
pokręciła głową – „Cholera, Poppi. Spałeś z Chiarą”
- Co się
śmiejesz? Przecież to było straszne – zarechotała Holzl.
- Czy ja wiem
czy to było straszne – zabawnie brwiami poruszył Manuel, za co oberwał od
najmłodszej, która mimo wszystko śmiała się
Kiedy
Gregor usiadł w końcu na swoim łóżku, znów zaczął patrzeć na Sophię. Tym razem
zastanawiał się jakby złapać z nią kontakt. Nie chciał żeby go unikała,
przecież mogliby się świetnie wszyscy bawić. Kiedy tylko ta zauważyła jego
wzrok, odwrócił się i jak na złość jego policzki pokryły rumieńce.
Dzień dobry, kochane Wy moje! ♥
Więc lecimy z Sophią i Gregorkiem.
Mam nadzieję, że nie jest źle :)
Buziaaaaaki :*
Czytasz = komentujesz!
Buziaaaaaki :*
Czytasz = komentujesz!